zabrze.repertuary.pl
Film

Plac Zbawiciela

Saviour Square
Reżyseria: Krzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze

Repertuar filmu "Plac Zbawiciela" w Zabrzu

Brak repertuaru dla filmu "Plac Zbawiciela" na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.

Plakat filmu Plac Zbawiciela
Tytuł oryginalny: Saviour Square
Czas trwania: 94 min.
Produkcja: Polska , 2006
Premiera: 8 września 2006
Dystrybutor filmu: Best Film

Reżyseria: Krzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze
Obsada: Jowita Budnik, Arkadiusz Janiczek, Ewa Wencel

Najnowszy film Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze to historia o winie i jej odkupieniu. Z pozoru zwyczajna rodzina… Mąż żona, dzieci i teściowa - w mieszkaniu z oknami wychodzącymi na słoneczny Plac Zbawiciela - ludzie tacy, jak my i ich prawdziwa historia, w której złośliwość losu splata się z przypadkami i chybionymi intencjami i kruchą naturą człowieka. Przejmujący obraz ludzkich pragnień, marzeń, opowieść o człowieku, jego samotności pośród innych i potrzebie bliskości. To także opowieść o miłości we wszystkich jej przejawach.


Średnia ocena: 5.0
rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0
Oceniono 2058 razy. | Oceń film

Wasze opinie

wolly 23. października 2006, 18:13

mieszane odczucia
żeby wiedzieć że tak się dziś w naszych realiach dzieje nie trzeba iść do kina i płacić za to co- niestety można na żywo oglądać obok nas...samo życie. widze że u nas w Polsce powstają, albo durne komedie żywcem zerżnięte z ameryki albo filmy tego typu, które tak naprawde nie wiadomo czemu mają służyc, bo napewno nie są dobre i nie ubogacają nas w żaden sposób. to moje skromne zdanie do którego mam prawo-mam nadzieję

tygrys9437 20. października 2006, 0:45

lo jej...
nie polecam ludziom o s;abych nerwach. myslalem ze jestem odporny na takie obrazy ale naprawde potrafi troche zdolowac i po filmie wychodzi sie z westchnieciem lo jej...ale warto zobaczyc...taka tam edukacja albo raczej przestroga...

agata26 17. października 2006, 14:21

świetny film, bardzo realistyczny
świetny film, bardzo realistyczny... Cały efekt psują tylko dzieci głównych bohaterów. Skąd wytrzaśnięto tak "nieurocze" dzieci??? Nie doś że nieprawdopodobnie nieładne to zupełnie nie pasujące do tego filmu...
Poza tym - wszystkie szczegóły w filmie - świetnie dograne :)

rena 11. października 2006, 11:38

do zapamietania
film poruszający, na czasie. ilu ludzi to dotyczy? sadze, ze coraz wiecej.po filmie nastapila cisza, znaczaca cisza........

picky 8. października 2006, 15:15

kicha
Film o babce nieprzystosowanej do zycia. niezle zdjecia i gra aktorow, ale sama tresc - lipa.

kyziu 3. października 2006, 0:03

Poruszające,bo przerażająco bliskie
To nie jest film na którym się ziewa.Ani śmieje.Ani płacze.To film który się ogląda w milczeniu, wyrazem twarzy podbnym do tego, jaki mają członkowie konuktu pogrzebowego, towarzyszący zmarłemu w jego ostatniej drodze. Bo widz od początku filmu wie,że wszystko zmierza do ostatecznego upadku(otwierająca i kończąca scena, spinająca fabułe w klamrę).Może nie wie,ale czuje.I widząc losy(ba!upadek)bohaterów, trzęsie portkami ze strachu, że i jego tak na dobrą sprawę może/mogło to spotkać.Bo za fasadę szczęśliwych i kochających się ludzi odkrywamy czarną stronę duszy człowieka. Wiele niedomówień, drobnych akcentów tak jednak wymownych, że nie mamy wątpliwości co one znaczą. Nic nie jest powiedziane wprost, ale bez trudu jest przez widza zrozumiałe.Jak w życiu, nikt niczego nie komentuje,nie tłumaczy i nie upiększa. Może dlatego właśnie tak ten film porusza, bo jest tak bliski życia?A prezynajmniej jego czarnej strony.Film o ludziach, którzy zamiast się kochać, niszczą sobie życie.Porusza, a jak każde kino które porusza, musi być dobre, bo i gra aktorska dorównuje zamysłowi reżyserskiemu.

Hassan 29. września 2006, 9:57

Och,Karol...
Wg.mnie mamy do czynienia z niezłym warsztatowo pokazaniem historii strasznych ludzi którym chyba nawet w lepszych okolicznosciach nie mogłoby sie udać.Małżenstwo zniszczonego przez mamusię-straszna drobnomieszczankę nieudacznika-przystojnego-blondy na i mało rozgarniętej spokojnej dziewicy,która blizej nie wiadomo po co poszła do miasta na nauki,zawarte z powodu wpadki i braku pieniedzy na skrobankę.Przeciez nawet gdyby mieli własne mieszkanie,prace,etc.i tak któres z nich predzej czy później zostałoby znalezione w szafie.Do tego sztuczna gra pary amerykańskich dzieci prosto z serialu i próba pokazania biedy bez cienia pojecia o tym jak to naprawdę wygląda.Film w pewnym stopniu ratuje dobre aktorstwo i przesłanie ze najlepszym lekarstwem na tesciową i jej klimakterium jest gumowy młotek do płytek ceramicznych.

beata 24. września 2006, 23:26

cisza na sali po zakonczonej projekcji
Przejmujace, ale prawdziwe kino o prawdziwych relacjach prawdziwych ludzi w prawdziwej Polsce.

Sajgon 24. września 2006, 22:38

Dobry
Film w mojej ocenie arcydziełem nie jest, ale na pewno to udana produkcja, która warto zobaczyć. Zwórciłbym uwagę na bardzo umiejętnie nakreślenie postaci - nie ma jednoznacznie pozytywnch, czy negatywnych bohaterów - wszyscy są "szarzy", mają swoje zalety i wady, są tacy jak my. Niestety przeciągnięte zostało zakończenie filmu.

Karol 24. września 2006, 19:49

Odwaga nazwania zła i dobra po imieniu. Film, który się pamięta.
Film berdzo ważny, bowiem Państwo Krauze mają odwagę ukazać sytuację w kórych odejście od tradycyjnych wartości jest proste i bardzo pociągające, bo bohaterowie którym się dobrze wiedzie to ci którzy rozpychają się łokciami w drodze po swój sukces tratując przy tym innych, konsumując dobra i cudzych mężów. Mąż głównej bohaterki kiedy zdradzi i opuści rodzinę zostanie wprowadzony w obszar lepiej sytuowanej grupy i z początku wydaje mu się, że jego życie zaczyna się pozytywnie zmieniać. Z drugiej strony dziewczyna, która nie decyduje się na aborcję i przez to nie kończy studiów, chce kochać i być kochaną, wychowywać dzieci i mieć swój dom (banalne? myślę że nie) jest otoczona pogardą najbliższych i staje się kozłem ofiarnym mającym wiąć na siebie karę za błędy swojej teściowej, jej lęki i uprzedzenia. Obraz przedstawia więc niewygodne w dzisiejszych czasach tezy: zdrada=grzech, złość = grzech, nienawiść=grzech, grzech to na dodatek nie tylko puste słowo z którego można się wyspowiadać, Grzech to w filmie coś wiecej, to konsekwencje, to spirala która może zniszczyć tego kto się zła dopuszcza i niewinnych, może w końcu pchnąć ofiary cudzego grzechu ku złu. Spirala bez wyjścia? Otóż obraz Państwa Krauze jest jak obrazy Zdzisława Beksińskiego, mroczny i ponury ale z światełkiem rozpraszającym ciemności, z nadzieją jakie daje zwrócenie się ku dobru, chęć nazwania rzeczy po imieniu, postawienie się twarzą w twarz z prawdą i chęć poddania się ekspiacji i Nadzieji (a to Bóg według chrześcijan jest Wiarą, Nadzieją i Miłością). Jest więc w tym filmie zarówno jesne i odważne określenie zła i jest Bóg który zwycięża to zło cicho i bez fajerwerków ale dogłębnie i przejmująco. Jednocześnie reżyserskiemu duetowi udało się pokazać Wiarę, Nadzieję i Miłość w taki sposób że zaakceptuje ją zarówno praktykujący katolik jak i zaplątany w postoświeceniową rzeczywistość ateista lub agnostyk. Od czasu "dekalogu" Kieślowskiego nie oglądałem równie dobrego polskiego filmu. Gratuluję twórcą i bardzo za niego dziękuję.

kate 20. września 2006, 0:02

realia , ukazane w bardzo ciekawy sposób ,bardzo mi sie podobał
film bardzo mi sie podobał . polecam go wsyzstkim ktorzy naprawde chca zejsc na ziemie ... rodzina to nic latwego ... tu mamy prawdziwy obraz tego jak w wiekszosci przypadków to wyglada . warto go zobaczyc

tatuś, nie mężuś 19. września 2006, 20:02

Prawdziwe, mocne kino !
Prawdziwy, przejmujacy, wzruszający... pokazuje jak łatwo tzw. "normalna rodzina" może ulec autodestrukcji, kiedy życie da w kość...

Tylu młodych ludzi rozwodzi sie w dzisiejszych czasach... mysle ze duzej czesci osób takich jak ja, bo niestety zaliczam sie do tej grupy, jest w wielu miejscach tego filmu po prostu wstyd...

Studiujac ten przypadek rozkladu rodziny nie sposób nie zobaczyć podobienstw do swojej historii... "ależ nie u mnie nie jest az tak zle..." heh, jak to kiedys opowie moj syn ? :(

maja 19. września 2006, 10:10

Smutny, ale dobry
Jest to film, kroty pokazuje jak slowa moga ranic, oskarzenia wypowiadane w zlosci, stresie i to do osob nam najblizszych. Final filmu jest bardzo wzruszajacy, nawet drastyczny. Film daje duzo do myslenia, nad soba. Polecam wszystkim.

darek 19. września 2006, 9:30

Prawdziwy. Kazdy moze znalezc wokol siebie takie historie.

asiurkm 19. września 2006, 1:45

prawdziwy
osobiście nie powiedziałabym, że to wybitna produkcja, po prostu bardzo dobry film i bardzo dobrze nakreślone postaci oraz bardzo fajnie pokazane mechanizmy psychologiczne - dla mnie film prawdziwy i poruszający i bardzo chciałabym by wrażenie po nim pozostało w ludziach na dłużej, nie tylko na kilka minut po seansie...

boo 18. września 2006, 8:42

przesadzone
nie podoba mi sie, ze pl zbawiciela prezentuje sie, jakby opowiadal o przecietnej polskiej rodzinie. patologii nie ma w kazdym polskim mieszkaniu, wiec nie ustosunkowujmy sie do tego filmu tak, jakby mowil o nas. nie mowi o mnie ani o nikim kogo znam. a epatowanie taka przemoca to bardzo tani chwyt na sciagniecie publicznosci - nie ma pomyslu na cos inteligentnego, to zrobmy cos mocnego. A ja czekam na normalny polski film z uniwersalnymi wartosciami, z ktorym PRZECIETNY myslacy czlowiek moglby sie utozsamic. Mam dosc tych wszystkich przygnebiajacych arcydziel i kiepskich komedii.

Andrzej Fajda 17. września 2006, 13:04

Dobry film
Historia jakich wiele wokół i WŚRÓD nas. Chciałbym jednak wiedzieć, dlaczego daleko bardziej porusza ludzi film, niż świat realny? Pamiętajmy, że "Bóg nienawidzi nas wszystkich"...

monika z krakowa 17. września 2006, 11:54

wspaniały, przejmujący...
takich filmów życzyłabym sobie więcej

Vito 16. września 2006, 0:43

Czapki z głów!
Film dla ludzi o mocnych nerwach, porażający atomową siłą swego autentyzmu. Historia, jakich tysiące zna pewno niejeden polski adwokat, sędzia, współwięzień, a może i sąsiadka z góry, czy dozorca. Takich filmów dzisiaj już nie wypada robić, jeśli nie chce się narażać na etykietkę kina paradokumentalnego, moralizatorskiego, zaangażowanego społecznie, oskarżającego, lewackiego, czy Bóg wie jakiego jeszcze. Kino ma być rozrywką, ucieczką od rzeczywistości, ma nas koić i wysyłać w krainy kolorowych snów i marzeń. A jednak..., dzięki niech będą Państwu Krauze za ten głęboko poruszający seans. Seans obnażający wiele plugastwa i znieczulicy, jaka zapanowała w ojczyźnie solidarności z małej i dużej litery. Taaak, jakże często pod okiem naszego Zbawiciela, w katolickiej Polsce ludzie w rodzinach mówią sobie straszne rzeczy, okaleczają się, pomiatają, traktują jak zużytą zabawkę, nie czują za siebie odpowiedzialności, ani bojaźni bożej. Kasa, łatwe życie, egoizm, egocentryzm.... Na szczęście autorzy zostawiają widzowi iskierkę nadziei, że prawo dżungli nie triumfuje wszechwładnie, a człowiek to wielka tajemnica i czasem otwiera się na głos tego, co niektórzy zwą sumieniem. Wielki ukłon Państwu Krauze za poruszające dzieło, za wielkie wyczucie, nienarzucającą się retorykę, za świetne europejskie kino. Tak trzymać i serdeczności w dalszej pracy.

Ania 14. września 2006, 15:43

Naprawdę warto
Film mi się "spodobał", chociaż to słowo jest nie na miejscu. Może tak: wywarł na mnie duże wrażenie. I rzeczywiście, jest smutny i przygnębiający. Bo pokazuje, że zdrada, złośliwość, podłość wobec najbliższych wcale nie rozgrywa się wyłącznie w rodzinach patologicznych, ale również w pokazanym w filmie "kulturalnym domu".
Film obejrzałam równiez z tego powodu, że dzieciaki grane są przez moich siostrzeńców, prawdziwych braci.
Plecam i pozdrawiam!

Dodaj nowy komentarz Plac Zbawiciela

Twoja opinia o filmie: