zabrze.repertuary.pl
Profil

Profil: zula

Komentarze do filmów:

Ziarno prawdy zula, 24. lutego 2015 godz. 11:22

Film nie tylko przereklamowany, ale po prostu kiepski i pretensjonalny. Czy naprawdę intryga kryminalna (też zresztą średnia) musi być garnirowana wszelkimi możliwymi antypolskimi stereotypami, które w dodatku w niczym nie posuwają akcji do przodu? I czy naprawdę trzeba przy okazji obrażać Polaków, drzeć łacha z ich patriotyzmu i robić sobie jaja z ich religijności? Choć zdaje się, że to dziś jedyny sposób, żeby dostać dofinansowanie z PISF...
Aktorsko też poniżej średniej - właściwie dobre tylko role drugoplanowe Treli i Pieczyńskiego, reszta beznadziejna. Kompletnie drewniany Więckiewicz operujący dwiema minami na zmianę, reszta nie lepsza. Szkoda czasu, szkoda kasy. No i po książkę też już na pewno nie sięgnę.

Kwartet zula, 17. kwietnia 2013 godz. 07:26

Cudowny film! I nietypowy, bo historia rozgrywa się w domu dla emerytowanych muzyków i dotyczy ludzi starych. Pokazanych z niezwykłą kulturą i zrozumieniem (myślę, że trzeba samemu osiągnąć pewien wiek, by taki film zrobić), dyskrecją a zarazem z czułością i humorem. Nie wiem tylko, dlaczego reklamowany jest jako komedia, bo nie jest nią w najmniejszym stopniu. Subtelny angielski humor służy tu raczej złagodzeniu i oswojeniu tematu jakim jest przemijanie i związane z nim lęki. To film o przemijaniu - kameralny, wysmakowany, głęboko humanistyczny.
"Kwartet" to pokaz najwyższej wirtuozerii aktorów starszego pokolenia, z racji wieku coraz częściej odsuwanych na drugi plan, których umiejętności są coraz rzadziej wykorzystywane. Czego, patrząc na to co potrafią, można tylko żałować.
Film jest także hołdem złożonym niegdysiejszym gwiazdom: warto zaczekać na napisy końcowe, gdyż równolegle z nimi wyświetlane są zdjęcia z młodości wykonawców - nie tylko aktorów, ale i występujących w filmie emerytowanych muzyków o wspaniałym dorobku scenicznym.
No i wreszcie jest to debiut reżyserski Dustina Hoffmana, który w tej nowej roli sprawdził się wręcz brawurowo.

Młyn i Krzyż zula, 2. maja 2011 godz. 20:23

Wiele o tym obrazie (to zdecydowanie lepsze słowo niż "film") słyszałam - jednak to co zobaczyłam, przekroczyło moje wszelkie oczekiwania. Monumentalny, wysmakowany, plastycznie po prostu niewiarygodny - ale nie tylko to: jest w nim głęboka refleksja nad człowiekiem, idea, która leżała u źródeł inspiracji Breughla. Wyszłam oczarowana, w zachwycie i zadumie zarazem.

Jak zostać królem zula, 5. lutego 2011 godz. 21:12

Znakomity film - ciepły, wzruszający, mądry. Postać Jerzego VI to po prostu majstersztyk i popis najwyższej aktorskiej wirtuozerii Colina Firtha. Reszta obsady też świetna - w tym także role drugoplanowe. Przepiękne zdjęcia.
Trzymam kciuki za Colina Firtha, bo ten Oskar po prostu mu się należy.

Prawo zemsty zula, 3. stycznia 2010 godz. 20:09

Film rzeczywiście trzyma w napięciu - ale kiedy to napięcie opadnie, niewiele pozostaje. Zręczny scenariusz, ale jak się zastanowić, zbyt wiele w nim nieprawdopodobieństwa i naiwności. Oskarżenie amerykańskiego systemu prawnego przy pomocy takich - dość w moim poczuciu tanich - chwytów też nie przekonuje. I to duszoszczypatielne zakończenie, ckliwe, że niedobrze się robi... Chała, niestety.

Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet zula, 17. listopada 2009 godz. 22:00

SUPER ekranizacja! Szłam z obawą, że popsuję sobie smak po lekturze - tymczasem nic z tych rzeczy, bo film po prostu świetny. I do polecenia także tym, co nie znają książki. Znakomicie zrobiony i zagrany, trzymający w napięciu, świetne zdjęcia i muzyka. Już czekam na następne części, bo podobno mają być....

Julie i Julia zula, 26. października 2009 godz. 14:24

Film bardzo przeciętny - właściwie od początku wiadomo, co będzie dalej i jak się to wszystko skończy. Nawet Meryl Streep nie uratowała sytuacji. Ale mimo to ogląda się całkiem miło - bardzo ładne zdjęcia, a sama historyjka ciepła i miła, rzec można - skąpana w sosie karmelowym z bitą śmietaną.
W jedno tylko nigdy nie uwierzę: że po roku gotowania i - co ważniejsze, zajadania - takich potraw, bohaterowie są w stanie zachować takie sylwetki, jakie mieli na początku.

Jak w niebie zula, 24. sierpnia 2009 godz. 23:04

Znakomity! Obejrzałam dopiero teraz, w kinie studyjnym - i wyszłam zaczarowana. Historia piękna, prosta, bardzo poruszająca. Prawdziwe aktorstwo, jakie spotyka się niestety coraz rzadziej, przepiękne zdjęcia, niesamowicie budowany nastrój. Kolejny skandynawski film z najwyższej półki.

Kobiety zula, 28. lipca 2009 godz. 15:37

Kolejny raz zastanawiam się, czy tak musi wyglądać artystyczna emerytura dawnych gwiazd komedii romantycznych? I dlaczego niektóre aktorki potrafią z wieku uczynić atut, a inne udają, że czas się zatrzymał i przyjmują role w idiotycznych chałach - takich jak choćby ta? Znęcona nazwiskami Meg Ryan i Annette Bening poszłam - niestety! Film beznadziejnie zły, fatalnie zagrany i nudny do tego jak flaki z olejem. Nawet fakt, że sala była klimatyzowana, a na zewnątrz upał 32 stopnie nie powstrzymał mnie od wyjścia przed końcem.

Genua. Włoskie lato zula, 26. lipca 2009 godz. 17:15

Znakomity! Nie ma tu wartkiej akcji, ani historii z pointą - przez chwilę towarzyszymy rodzinie dotkniętej tragedią w jej powrocie do równowagi. Każdy z jej członków inaczej przeżywa śmierć matki, każdy inaczej radzi sobie z bólem i stratą. Portret rodziny namalowany środkami oszczędnymi, ale niezwykle bogaty psychologicznie. Rewelacyjna gra aktorów - znakomita zwłaszcza rola młodszej córki. A w tle Genua i włoskie lato...

Coco Chanel zula, 20. lipca 2009 godz. 16:54

Dobry film, choć nie wybitny. Nie zgadzam się też z tym, że dopiero tutaj Audrey Tautou zerwała wreszcie z "Amelią" - takich ról miała wcześniej już kilka, równie dobrych, tyle że w filmach mniej otrąbionych i promowanych przez media. Znakomita postać kochanka-sponsora, grana przez Benoit Poelvoorde'a. Poza tym przepiękne zdjęcia, a sama historia opowiedziana zręcznie i z kulturą. Jak najbardziej do polecenia.

Gran Torino zula, 1. maja 2009 godz. 21:48

Wspaniały film, głęboko humanistyczny i poruszający. Jeden z najlepszych, jakie ostatnio oglądałam. Świetny scenariusz i absolutnie rewelacyjna rola Eastwooda. To prawdziwy mistrz, przekonywający w najmniejszym nawet geście. On jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Także jako reżyser.

Vicky Cristina Barcelona zula, 17. kwietnia 2009 godz. 11:35

Film jak fiesta, aż szkoda, że się kończy... Opowiedziana z humorem i dystansem, pozornie lekka historia wakacyjnych zauroczeń pokazuje, jak złożone i niejednoznaczne potrafią być relacje i związki uczuciowe. I jak często sami nie wiemy, czego pragniemy naprawdę...

Powrót do Brideshead zula, 27. marca 2009 godz. 14:03

Film bardzo sprawnie zrobiony i zagrany, przepiękne zdjęcia - jednak pozostawił mi wielki niesmak. Jeśli miał być głosem w dyskusji na temat roli religii w życiu człowieka, to jest to głos wyjątkowo toporny, demagogiczny i pozbawiony wszelkiej subtelności. Poruszone w nim sprawy zasługują na to, żeby - niezależnie od przekonań - rozmawiać o nich inteligentnie i z wolą zrozumienia. Tu niestety mamy do czynienia z prostacką łopatologią i ideologią w czystej postaci, na poziomie socjalistycznych filmów propagandowych. Tyle, że wróg został wybrany inaczej.

Droga do szczęścia zula, 12. lutego 2009 godz. 23:20

Kolejny film Sama Mendesa, w którym powraca do podjętej w "American Beauty" kwestii identyfikacji z rolami społecznymi, a także przedstawia wnikliwe i przejmujące studium rozpadu więzi i porozumienia między dwojgiem ludzi. Znakomici nie tylko Kate Winslet i Leonardo DiCaprio - także role drugoplanowe warte są uwagi. Film absolutnie do polecenia. Odradzam jednak tym, którzy chcą się po prostu odprężyć przy czymś lekkim w sobotni wieczór.

Opowiedz mi o deszczu zula, 8. stycznia 2009 godz. 16:16

Bardzo czekałam na kolejny film Agnes Jaoui - i nie rozczarowałam się. Oszczędna w środkach, kameralna opowieść o ludzkiej potrzebie akceptacji. Inteligentny i przenikliwy portret grupy powiązanych ze sobą ludzi, namalowany z sympatią i subtelnym humorem.

Happy-Go-Lucky, czyli co nas uszczęśliwia zula, 5. stycznia 2009 godz. 21:39

Mam wrażenie, że w przypadku tego filmu największym źródłem nieporozumień jest reklamowanie go jako komedii i to takiej, że boki zrywać. Bo chyba nikt, kto zetknął się z twórczością Mike'a Leigh, nie oczekiwał niczego takiego. To kolejny film społeczny - i nie powinno nas zmylić, że w trochę innej niż dotąd konwencji. Można się zresztą zastanawiać, na ile trafionej - mnie osobiście nie do końca przekonuje to nowe wcielenie reżysera. Ale to rzecz gustu.

Cztery noce z Anną zula, 1. grudnia 2008 godz. 09:07

Film pod względem technicznym bez zarzutu, ale ciężki i przygnębiający. Dwie sceny gwałtu, życie pozbawione radości i, co gorsza, jakiejkolwiek perspektywy, zaklęty krąg niepowodzeń i nieszczęść, z którego nie ma wyjścia. Miłość w takim ujęciu też nie jest siłą, ani nie można się przy niej ogrzać...
Jedyne co naprawdę mnie zachwyciło, to zdjęcia Adama Sikory - każde ujęcie jak obraz. I chyba jako obrazy wolałabym je oglądać...

Mamma Mia! zula, 29. września 2008 godz. 22:20

Uczta dla wielbicieli gatunku! I choć ja akurat do nich nie należę, a na film poszłam dla towarzystwa, to i tak wyszłam z kina naprawdę zadowolona i w świetnym nastroju. Super zrobiony film, zabawny, ciepły - a do tego muzyka ABBY, jak się okazuje - nieśmiertelna! :)

Elegia zula, 26. września 2008 godz. 19:13

Znakomity - naprawdę świetny! Kameralny, a mimo to niezwykle mocny i przykuwający uwagę od pierwszej do ostatniej minuty. Tak pokazać emocje, to naprawdę wielka sztuka...

Jeszcze dalej niż północ zula, 14. sierpnia 2008 godz. 21:09

Popłakałam się ze śmiechu - nie pamiętam, kiedy ostatnio zdarzyło mi się tak bawić w kinie!
Film naprawdę doskonały - świetna komedia, lekka, ciepła i do tego inteligentna. (Rzadka kombinacja!) Istna perełka w wakacyjnym zalewie głupich filmów!

Sex w wielkim mieście zula, 10. lipca 2008 godz. 00:08

Jako fanka serialu uznałam, że muszę zobaczyć i kinową wersję, choć po lekturze recenzji nie miałam wielkich złudzeń. I dobrze, bo film rzeczywiście słaby. Przede wszystkim zupełnie pozbawiony tempa i lekkości serialu, w ktorym każdy odcinek stanowił osobną, znakomicie skonstruowaną opowieść, z własną, błyskotliwą pointą. Tutaj - nic z tych rzeczy: scenariusz złożony z odgrzewanych chwytów i przesłodzonych klisz, a cała historia bez pazura i nudnawa. Dowcip, jeśli się pojawia, to raczej ciężkawy. Bohaterki głupawe, jakby mentalnie nie nadążały za własnym wiekiem.
Jest za to na co popatrzyć - bo i wnętrza piękne i stroje (jakkolwiek product placement trochę jak na mój gust zbyt nachalny). Nie żałuję, że poszłam - nie oczekując wiele, nie zawiodłam się - ale doskonale rozumiem tych, którzy czują się rozczarowani..

Wycieczkowicze zula, 2. maja 2008 godz. 17:16

Ekranizacja kolejnej powieści Michala Viewegha - tym razem równie dobra jak książka. Film ciepły, inteligentny, dobrze zagrany. Pełna humoru, ale i zrozumienia i sympatii opowieść o nas wszystkich - uczestnikach wycieczki przez życie.

Once zula, 28. kwietnia 2008 godz. 11:05

Kameralny, przyjemny film - miło sie ogląda, jeszcze przyjemniej słucha - taka współczesna bajka, z ładnie i subtelnie zarysowanymi postaciami i z nadzieją na happy end (brak jednonacznego zakończenia uważam raczej za zaletę). Podobał mi się, choć nie mogę powiedzieć, żeby mnie powalił i żebym miała ochotę na powtórkę.
Zastrzeżenia mojego poprzednika ( podziękował 8. kwietnia 2008) rozumiem - ten, kto spodziewał się filmu społecznego czy komedii romantycznej, musiał być rozczarowany, trafiając na taki psychologiczno-muzyczny collage dla koneserów.

Jedna ręka nie klaszcze zula, 16. kwietnia 2008 godz. 23:42

Mieszane uczucia. Film, choć zabawny, pełen absurdalnego i nieco makabrycznego humoru, z fragmentami wybitnymi (wspaniałe role Jiriego Machacka i Ivana Trojana) jakoś jednak rozczarowuje. Dużo zapożyczeń - do wymienionych już przez moich poprzedników dodam Greenwaya ("Kucharz, złodziej..."), czy Jeuneta ("Delicatessen"). Wszystko razem nie stanowi jednak spójnej całości, a cała historia zdaje się zmierzać donikąd. Czegoś mi tu brakuje, choć nie potrafię precyzyjnie określić czego - może jakiejś bardziej wyrazistej pointy, która lepiej zorganizowałaby całość?

Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj zula, 27. marca 2008 godz. 16:27

Nie wiem, co o tym filmie myśleć - choć zagrany naprawdę świetnie, w pięknej scenerii starej Brugii i ze znakomitą muzyką. Z całą pewnością nie da się go nazwać komedią - ani czarną, ani żadną: okropna scena przypadkowego zabójstwa małego chłopca, stanowiąca oś konstrukcji fabuły, w żaden sposób nie pozwala wpisać go w ten gatunek. Film ma w sobie raczej coś z moralitetu, choć w formie dość przewrotnej, pod którą niektórzy mogą tego nie zauważyć...
No i jeszcze jedno - dawno nie spotkałam tytułu przetłumaczonego tak idiotycznie i nieadekwatnie.

Pokuta zula, 18. marca 2008 godz. 23:40

Film rewelacyjny - świetnie zrobiony, znakomicie zagrany. Doborowa obsada - nawet w epizodycznych rolach (Brenda Blethyn jako matka głównego bohatera czy Vanessa Redgrave w krótkiej scenie na samym końcu). Do tego wspaniałe zdjęcia i muzyka. Sama historia dająca do myślenia i bez łatwych rozwiązań. Z pewnością jednak nie jest to film dla miłośników tanich komedii romantycznych czy mordobicia.

Butelki zwrotne zula, 24. stycznia 2008 godz. 21:25

Znakomity film - choć pewnie rozczaruje tych, którzy nastawiają się wyłącznie na zrywanie boków ze śmiechu. Określiłabym go jako słodko-gorzki, bo choć chwilami śmiałam sie do łez, to równocześnie skłonił mnie do refleksji nad sprawami, o których nie myśli się za często. Pełne wdzięku i poezji zakończenie wzbogaca całość o dodatkowy wymiar.
Do tego wspaniałe zdjęcia (ach, ta Praga...) i znakomita, budująca nastrój muzyka.

Zgon na pogrzebie zula, 29. grudnia 2007 godz. 18:28

Bardzo dobra komedia - dawno tak się nie śmiałam! Dowcip balansujący na granicy dobrego smaku, ale nieodparcie komiczny i inteligentny. Tylko koniec trochę, jak na mój gust, zbyt hollywoodzki - trochę nie z tej bajki. Ale warto zobaczyć.

Requiem dla snu zula, 21. listopada 2007 godz. 09:45

Absolutnie polecam...
...choć to film do obejrzenia tylko raz - to wystarczy, by utkwił w pamięci i podświadomości. Nie sądzę zresztą, by wiele osób miało ochotę wracać do historii tak szokującej i pełnej takiej brutalności. Od strony warsztatowej - po prostu majstersztyk, pod każdym względem. Ale nie tylko dlatego polecam - ten film to memento na miarę czasów, w jakich żyjemy...

Miłość w czasach zarazy zula, 20. listopada 2007 godz. 23:07

Co za gniot!!!!
Nie wyobrażałam sobie, że z książki Marqueza, pełnej barw, zmysłowości i inteligentnego, ironicznego i nieco przewrotnego humoru, można zrobić tak straszny zakalec! Nuda, papierowe i nieprzekonywające postaci, non stop gadające o uczuciach, z których wydają się zupełnie wyprane... Film całkowicie pozbawiony finezji książki. To naprawdę duża sztuka, tak zmarnować taką historię! Nawet przepiękne zdjecia nie wystarczają na dłużej, niż pół godziny oglądania. Wytrzymałam trochę dłużej, ale po raz drugi w życiu poddałam sie i wyszłam przed końcem filmu.

Po prostu razem zula, 3. listopada 2007 godz. 22:12

Czarowna historia!
Urocza bajka z happy endem, gdzie po smutnawym początku wszystko dobrze sie kończy i na pewno będą żyli długo i szczęśliwie. Dobroć nagrodzona, przyjaźń i miłość tryumfują.
Jak miło czasem obejrzeć taką historię - zwłaszcza jeśli do tego naprawdę dobrze zagrana. A jako przyprawa - cudne wnętrza, malownicze plenery... ma rację moja poprzedniczka, że w tym filmie chciałoby się zamieszkać! :)

Adolf H. - Ja wam pokażę zula, 29. października 2007 godz. 18:21

Szczyt złego smaku i braku wyczucia
Są tematy, o których nie powinno się mówić ze śmiechem - wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi czyjeś cierpienie, ból, śmierć. Wobec ogromu zła, wyrządzonego przez tego człowieka własnemu narodowi i światu, czynienie go bohaterem komedii wydaje mi się czymś po prostu nie do przyjęcia.

Piękność w opałach zula, 29. października 2007 godz. 17:37

Bardzo dobry film
- jednak ci, którzy oczekiwali kolejnej czeskiej komedii, poczują się być może rozczarowani. Bo nie ma tu absolutnie nic komediowego: pokręcone ludzkie losy, niejednoznaczność postaw i motywów działania... Historia raczej przejmująca, opowiedziana w sposób zostawiający pole dla interpretacji. Ciekawe, dające do myślenia, dobre kino.

Pora umierać zula, 25. października 2007 godz. 17:49

WSPANIAŁA aktorka, świetny film...
... w takiej właśnie kolejności. Danuta Szaflarska zachwyca i wzrusza - ten film to popis absolutnej wirtuozerii aktorskiej. Subtelność i zarazem siła, umiejetność wyczucia i oddania niuansu, prawda każdego słowa i gestu. Dawno nic mnie tak nie poruszyło. Ale też i historia piękna i pięknie opowiedziana. Problem starości, obecny przecież w ten czy inny sposób w życiu każdego z nas, potraktowany z wielką wrażliwością i kulturą; poruszająco i inteligentnie. Kameralne kino, doskonale wyważone napięcie, wspaniałe zdjęcia i muzyka. Film absolutnie wart obejrzenia!

Życie od kuchni zula, 12. października 2007 godz. 13:05

Nic szczególnego.
Komedię romantyczną też, jak się okazuje, trzeba umieć zrobić. Ta jest lekko nudnawym zlepkiem chwytów i pomysłów z tuzina innych filmów tego typu. Historii z kuchnią w tle było już kilka - i niemal wszystkie lepsze. Podobnie z pomysłem "dziecko-którym-trzeba-się-zaopi ekować": wykorzystano go już na dziesiątki sposobów, dużo zabawniej i bardziej wzruszająco. W sumie - hollywoodzka papka, kolorowa, ale bez smaku.

Nieznajoma zula, 9. października 2007 godz. 21:19

Świetny film...
...trzymający w napięciu, znakomicie skonstruowany, doskonale zagrany. Ale raczej nie do polecenia tym, którzy chcą po prostu miło spędzić wieczór: dużo w nim brutalności i świata pokazanego od ciemniejszej strony. Mimo to warto zobaczyć - Tornatore kolejny raz pokazuje tu swój lwi pazur!

Miłość i inne nieszczęścia zula, 26. lipca 2007 godz. 18:29

Beznadzieja...
...nawet jak na wakacyjną komedię romantyczną, od jakiej nie wymaga się przecież wiele. Film nudny, pretensjonalny, obrzydliwie poprawny politycznie. Do tego naprawdę źle zagrany. Sztuczność i przesada, tak to można najkrócej ująć i nawet uroda głównych bohaterów i szpanerskie otoczenie, w jakim żyją i dzialają, nie poprawia sytuacji.
A na marginesie - myślę, że ekspansja gejów do komedii romantycznej nie wychodzi temu gatunkowi na korzyść, gdyż łamie pewne tradycyjne kody, na których się ten rodzaj filmu opiera.

Broken Flowers zula, 18. lipca 2007 godz. 14:57

Z dużej chmury mały deszcz...
Jakoś tak jest, że pewne nazwiska - w tym Jima Jarmuscha - sprawiają, że większość z nas z góry zaklada, że film będzie dobry. Tymczasem ten nie jest. Poruszany w nim problem mógłby stać się kanwą dla naprawdę wciągającej historii - tymczasem z ekranu wieje nudą. Główny bohater boleśnie nieprzekonujący - a Bill Murray, ze swoim manierycznym brakiem ekspresji, dobił wszystko, co jeszcze można było uratować z tej postaci. Nie pomogła muzyka, nie pomogły świetnie obsadzone role dawnych kochanek bohatera - wszystko razem nie stanowi przekonywającej całości. Metka ambitnego reżysera to jak widać za mało, żeby zrobić coś z niczego.

Obsługiwałem angielskiego króla zula, 15. lipca 2007 godz. 22:02

Znakomity!
Inteligentna, doskonale odpowiadająca książce ekranizacja - a do tego prawdziwa uczta dla oka. Świetnie zagrana, znakomicie skonstruowana. Do polecenia nie tylko miłośnikom Hrabala!

Whisky zula, 30. czerwca 2007 godz. 11:10

Dla koneserów
Na pewno nie jest to film dla szukających nieskomplikowanej rozrywki w sobotni wieczór - nie jestem też przekonana, czy do końca można nazwać go komedią, choć w taki sposób jest reklamowany. Oszczędność środków wyrazu, niespieszna akcja, niewiele słów, dowcip subtelny i wyrafinowany. Wspaniałe portrety psychologiczne bohaterów - portrety, których stworzenie nie byłoby możliwe bez aktorstwa na najwyższym poziomie.

A właśnie, że tak! zula, 28. czerwca 2007 godz. 21:43

DNO, DNO I JESZCZE RAZ DNO!
Film gorzej nawet niż kiepski - głupia, byle jak sklecona i nudnawa historyjka, okraszona kiepskimi albo niesmacznymi (a często i jedno i drugie) dowcipami. Jakby reżyser i scenarzysta postanowili zrobić przegląd najbardziej ogranych gagów - znajdzie się nawet tort na gębie dla amatorów! Zastanawiam się, dlaczego Diane Keaton, aktorka o znaczącm dorobku, zdecydowała się przyjąć rolę w takiej szmirze - i co sprawia, że jej gra jest tak denerwująco pretensjonalna? Trzepocząca rzęsami, rozhisteryzowana dzidzia-piernik, miotająca się bezsensownie i równie bezsensownie udająca, że czas się dla niej zatrzymał... Cóż: nie zatrzymał się - choć miałam wrażenie, że te dwie godziny w kinie nigdy się nie skończą...

Przypadek Harolda Cricka zula, 10. czerwca 2007 godz. 00:58

Świetny pomysł...
...ale sam film odrobinę w moim odczuciu nierówny. Fragmenty znakomite przeplatane dłużyznami. Zwłaszcza początek, mimo ładnych scen, jakby niespójny. Mówi się jednak, że to koniec wieńczy dzieło - i tak jest i tutaj: w pewnym momencie cała hisotoria ujawnia swoją logikę, zaczyna przykuwać, trzyma w napięciu do ostatnich scen.
Znakomita obsada - zasługuje na uwagę zwłaszcza niesamowita rola Emmy Thompson. Najmniej przekonuje mnie postać samego Harolda Cricka i jego metamorfoza - i nie wiem, czy to za sprawą raczej mało ekspresyjnego Willa Ferrella, czy to po prostu taka postać...
W sumie jednak to jeden z lepszych filmów, jakie widziałam w ostatnim czasie, mimo drobnych zastrzeżeń absolutnie wart polecenia.

Scoop - Gorący temat zula, 22. maja 2007 godz. 14:19

Rozczarowanie...
Rozczarowanie... może nie byłoby aż tak duże, gdyby nie rewelacyjny, poprzedni film Woody'ego Allena "Wszystko gra". Jednak po takiej perełce poziom oczekiwań, niestety, wzrasta... Cały czas miałam nieodparte wrażenie, że jest mi podsuwany talerz czegoś wielokrotnie odgrzewanego. Niezbyt udana próba powrotu do niegdysiejszych pomysłów, nie dorównująca im jednak pod żadnym względem. Nie pomogła nawet rewelacyjna Scarlett Johansson. Monologi i riposty Woody'ego Allena nieco nużące - jedyne, co pozostało mi z nich w pamięci, to jego stwierdzenie, że wychował sie w rodzinie żydowskiej, by następnie przejść na narcyzm...

Tuż po weselu zula, 21. maja 2007 godz. 12:57

REWELACJA
DOSKONAŁY film - zrealizowany oszczędnymi, ale pełnymi ekspresji środkami, wspaniale zagrany, piękny wizualnie. Poruszające studium odpowiedzialności i miłości, bez łatwych, hollywoodzkich rozwiązań. I mój poprzednik ma rację: mogą zaparować okulary...

Pachnidło zula, 6. lutego 2007 godz. 21:01

Dobry film, pozostawiający jednak uczucie niedosytu...
Film uważam za dobry, czegoś mi jednak w nim brakuje. Tom Tykwer podjął dość karkołomną próbę przeniesienia na ekran historii, w której tak naprawdę najważniejsze są zapachy, determinujące życie głównego bohatera. Próbę w moim odczuciu zdecydowanie nieudaną. Film jest świetnie skonstruowany, znakomicie zagrany (genialny Dustin Hoffmann!), a przede wszystkim wręcz oszałamiający plastycznie. Ale jednak wzrok to tylko wzrok... Obraz porusza wyobraźnię w zupełnie inny sposób niż słowo - i dlatego zabrakło mi w tym cudownym od strony wizualnej filmie czegoś bardzo istotnego, co zadecydowało o atrakcyjności książki. Jest jednak na co popatrzyć - a scena zbiorowa w prowansalskim miasteczku perfumiarzy to po prostu majstersztyk!
Tak więc, obejrzeć można - a jeśli ktoś potrafi zasugerować się na tyle, żeby poczuć coś więcej niż zapach popcornu od sąsiada, to tym lepiej dla niego! :)

Wielka cisza zula, 4. lutego 2007 godz. 19:13

Ten film to czysta kontemplacja...
Nie zdarzyło mi się chyba jeszcze wyjść z kina pod takim wrażeniem... Cudowny wizualnie, ale przede wszystkim niezwykle poruszający i sięgający samego dna duszy dokument. Z jednej strony pełen profesjonalizm, z drugiej - głębia podejścia do tematu. Każdy kadr z filmu jak obraz - a równocześnie pokazane jest w nim coś, co nie ma wizualnego ekwiwalentu, czego nie da się namalowac, ani sfotografować.
Osobom obawiającym się długosci filmu mogę tylko powiedzieć, że w pewnym mmoencie czas przestaje istnieć i zanurzamy się w kontempacji...

Holiday (2006) zula, 3. stycznia 2007 godz. 18:41

Bardzo miły film...
Bardzo miły film... zwłaszcza na deszczowe popołudnie i nie najlepszy nastrój. Historia niby banalna, ale nie do końca - oprócz love story parę innych, ciepłych i ludzkich wątków (nie dodam więcej, nie chcę psuć oglądania tym, co jeszcze nie byli). Znakomita i bardzo przekonująca Kate Winslet, role męskie też OK (wspaniały Pan Abbot...!). Najsłabszy punkt programu to Cameron Diaz, tak gwiazdorska, że już przestała być aktorką... marność nad marnościami, zwłaszcza w porównaniu z resztą obsady. Ale i Cameron Diaz można (choć nie bez trudu) łyknąć, zwłaszcza przyprawioną angielskim pejzażem i urokiem angielskich wnętrz. W sumie film jak najbardziej do polecenia.

Dobry rok zula, 12. grudnia 2006 godz. 13:03

Film absolutnie wart obejrzenia.
Przyjemny film - dobrze zrobiony i z nastrojem. Nieskomplikowana i nieco naiwna historia giełdowego rekina, który po otrzymaniu w spadku domu i winnicy w Prowansji odnajduje świat dawno zapomnianego dzieciństwa. Zaskakujące jest dla mnie, jak bardzo odnależli sie w tym lirycznym temacie Ridley Scott i Russell Crow, kojarzący mi się do tej pory raczej z "Gladiatorem" i tzw. męskim kinem, niż z takimi klimatami. A jednak! Co jeszcze zaskakuje na wielki plus, to fakt, że bardzo da się tu odczuć klimaty książek Petera Mayle'a, jego fascynację Prowansją i specyficzne poczucie humoru. "Dobry rok" to nie tylko sprawnie opowiedziana historia - to także inteligentnie i z wielką wrażliwością pokazany świat, do którego chwilami tęskni każdy z nas. Film absolutnie wart obejrzenia.

Volver zula, 10. listopada 2006 godz. 12:27

Apoteoza kobiecej siły, przyjażni i odwagi.
Wyczekany, kolejny film Almodovara! Poruszająca historia związanych ze sobą kobiet - matek, sióstr, ciotek, przyjaciółek... Apoteoza kobiecej siły, przyjażni i odwagi. Historia opowiedziana w sposób, który tylko ten reżyser umiał doprowadzić do takiej perfekcji - mieszanka dramatu i groteski, wzniosłosci i kiczu, bólu i nadziei, sytuacji nieprawdopodobnych z takimi, jakie każdy zna ze swojej codzienności.
Tego filmu NIE MOŻNA przegapić!

Diabeł ubiera się u Prady zula, 10. listopada 2006 godz. 12:18

Przyjemne oglądadło dla dziewczyn na zimny, jesienny wieczór!
Przyjemne oglądadło dla dziewczyn, na zimny, jesienny wieczór! (Chłopaka nie zabierać, zanudzi się na śmierć) Jest na co popatrzyć - piekne modelki, wystrzałowe ciuchy, egzotyka zamkniętego dla profanów świata mody... :) Zaskakująco dobry film, jeśli weźmie się pod uwagę, jak licha książka stanowiła podstawę! Autorzy filmu trochę uczłowieczyli jednowymiarową i bez żadnych ludzkich cech Mirandę, co chyba wyszło historii na dobre. Ale nie o historię tu przeciez chodzi - po prostu: cieszmy oczy!

Mężczyzna idealny zula, 10. listopada 2006 godz. 12:09

Rozczarowanie...
Rozczarowanie...i to podwójne: dla kogoś, kto rozsmakował się w takich filmach jak "Guzikowcy" i lubi czeski egzystencjalny i nieco abstrakcyjny humor, "Mężczyzna idealny" będzie nudnawy, na siłę, troche tandetny. Dla miłosników książek Michala Viewegha będzie zaskoczeniem, że ekranizacja jego powieści, do której scenariusz sam napisał, nie ma lekkosci i finezji jego książek. Słaby film, niestety.

Strażnik zula, 23. sierpnia 2006 godz. 13:30

Można obejrzeć, ale żaden to hit...
Przede wszystkim czuje się tam wyraźnie echa "Ściganego" i "Planu doskonałego" (w sposobie filmowania np. tłumu w miejscach publicznych) - ale żadnemu z tych filmów "Strażnik" nie dorasta do pięt. Propagandowy, aż coś sie robi (ach, ci wspaniali chłopcy z Sercet Service..!)
Michale Douglas ma za już zdecydowanie sobą role amantów - a jako współproducent filmu miał spory wpływ na kształtowanie nowego image'u. Ale przynajmniej nie schodzi poniżej pewnego poziomu aktorskiego, czego nie można powiedzieć o Evie Longorii, aktorsko beznadziejnej. Ale pewnie chodziło tylko o to, żeby była piękna.
Pogoda się psuje, jest imno - można więc iść i na "Strażnika".

Strażnik zula, 19. sierpnia 2006 godz. 23:20

Niezły, ale nie żaden hit...
Dobrze sie ogląda, ale film raczej średni, choć zrobiony z amerykańską perfekcją. Pobrzmiewają w nim echa "Ściganego" i "Planu doskonałego" (w sposobie filmowania - niektóre sceny w żywcem jak stamtąd wyjęte) - niestety, nie jest ani w połowie tak dobry, jak którykolwiek z nich. Ewidentnie poza tym propagandowy - ach, ci dzielni chłopcy z Secret Service...!
Michael Douglas nie schodzi poniżej pewnego poziomu, czuje się jednak, że czas największego blasku ma już za sobą. Eva Longoria piękna i to wszystko, co mozna o niej powiedzieć dobrego, bo aktorsko mniej niż zero... Ale chyba nie tego od niej oczekiwano... W sumie - można pójść w sobotni wieczór, z braku lepszego pomysłu na spędzenie czasu.

Skrzat zula, 19. sierpnia 2006 godz. 23:08

FANTASTICO!!!!
Kolejny czeski film, z którego wyszłam oczarowana i rozbawiona. Historia z pozoru prosta, ale opowiedziana w niecodzienny, dający do myślenia sposób. W sumie - mieszanka dowcipu (czasem dość dosadnego) i metafizyki, wszystkiego w sam raz i we właściwych proporcjch. Śmiałam sie do łez, a po wyjściu z kina miałam o czym mysleć... Warto było iść, naprawdę warto!

Wszystko gra (2005) zula, 1. czerwca 2006 godz. 00:37

Naprawdę dobry film
Naprawde dobry film - świetnie skonstruowany, doskonale zagrany. Warto pójść! Przy okazji - kolejny niezbyt trafiony opis filmu w portalu: czytając to, można spodziewać się czegoś o nieco innym tempie, mniej psychologicznego. Chyba tylko tego typu nieporozumieniem da się wytłumaczyć wyjście kilku osób z sali... (ale w sumie dobrze, bo zabrali ze sobą swój śmierdzący na pół sali popcorn...)

Wyznania gejszy zula, 17. marca 2006 godz. 23:57

Niestety - rozczarowanie....
Film w moim odczuciu wręcz słaby - nie ratują go nawet piękne zdjęcia i kostiumy. Z kilku powodów. Po pierwsze - zrobiony jest za bardzo po amerykańsku: hollywoodzka papka, czyli jak podać Wschód amerykańskiemu przeciętniakowi, żeby kupił... Nic (albo bardzo niewiele) nie zostało z zagadkowego świata, namalowanego przez autorkę książki. Sposób pokazania społeczności gejsz i ich życia spłaszczony i sprowadzony do schematów i banałów. Najmniejszej nawet próby pokazania tych fascynujących różnic kulturowych, tak widocznych w książce. Zamiast tego - głupawa historia miłosna (nieobecna w książce)i kalki pojęciowe. Przyczepię się nawet do strony plastycznej. Piękna, fakt - ale za bardzo w duchu amerykańsko-europejskim. Każdy, kto widział choć kilka filmów japońskich, zrozumie o co mi chodzi. Nie ta estetyka - i czuje się to mimo japońskiego sztafażu...
Cóż mogę jeszcze dodać... Od połowy filmu myślałam głównie o tym, czy o tak późnej porze wydostnę jakoś samochód z podziemnego parkingu...

Wszystko zostaje w rodzinie 2005 zula, 24. lutego 2006 godz. 14:56

Film niezły, ale...
Przyznam, że trochę jestem rozczarowana. Film niezły, ale... no i tu można wyliczać. Przede wszystkim wygląda na to, że reżyser nie był zdecydowany co do konwencji. Jak na czarny humor - za mało czarne, jak na komedię - trochę zbyt rozwlekłe, jak na film psychologiczny (bo i takie wątki się pojawiają) - trochę zbyt powierzchowne... Całość ratują wspaniałe zdjęcia (ach, ta angielska prowincja...) i świetne kreacje Maggie Smith i Kristin Scott Thomas. Rowan Atkinson, choć najwyraźniej stara się rozstać z Jasiem Fasolą, ma go jednak chyba we krwi. W sumie nie wiem - polecać? Nie polecać?

Duma i uprzedzenie zula, 19. lutego 2006 godz. 11:38

Wspaniała ekranizacja wspaniałej powieści!
Najlepsza z dotychczasowych ekranizacji Jane Austen - zarówno jeśli chodzi o wierność książce, jak o realia epoki. Do tego doskonała obsada i niesamowite zdjęcia. Wyjątkowa gratka dla kinomanów, nie tylko miłośników Austen, co

Guzikowcy zula, 9. listopada 2005 godz. 00:50

REWELACJA!
Znakomity film, wspaniały! Niezwykłe jest w nim połączenie powagi i groteski; surrealistycznego humoru z problemami egzystencjalnymi. Polecam z całego serca!